Danuta Bartoszuk urodzona w Olecku w milenium chrztu Polski. Od kilkunastu lat mieszka w Piasecznie koło Warszawy.
Z wykształcenia filolog rosyjski. Pracowała jako nauczyciel, bibliotekarz, tłumacz. Redaktor Działu Poezji w Nowej Gazecie Literackiej. Publikowała w almanachach Wydawnictwa św. Macieja: Miłość, która zachwyca, Almanach literacki wydany dla uczczenia 10. rocznicy narodzin dla nieba Ojca Świętego Jana Pawła II, W klatce własnego ego, Drapaczka Anioła Stróża, na stronie NGL oraz na portalach poetyckich. Najlepiej odnajduje się w tematyce obyczajowej oraz w satyrze.
dojrzewanie
zasiana w zbożu
wyrosłam pszenicznie
wdzięczna przestworzom
taszczę podarowaną legendę
podobno pękałeś z dumy
niczym kolejne butelki
najbliższych dosięgały odłamki
jak co roku
pochylona nad ostatnią datą
ja córka marnotrawnego
dotknę przebaczenia
Marta
godzinami przesiadywała
na schodach sklepu
popijając piwem
tabletki z krzyżykiem
co rok prorok
i kolejni petenci mopsu
na miarę monopolowej skuteczności
do końca wierna butelce
uległa
pięściom pierworodnego
wielobarwna
pomiędzy
czernią a bielą
tańczy poślubiona kolorom
mówią – wariatka
gałązką oliwną podsyca wygasłe ognisko
bezgwiezdne niebo maluje uśmiechem
a ona
z czułością przytula
najmniejszą radość
późno udomowiła
szczęście
Stosunki międzynarodowe
Badając wnikliwie system demokracji,
dzieliła względami różnorakie nacje.
Biali, żółci, czarni (ktoś chciał się wybielić)
na widok piękności miękli lub sztywnieli,
nim stanęli w szranki, żeby zdobyć towar:
Senegalczyk (z)ręcznie poprawiał stan zdrowia,
Meksykanin chętnie przegrywał zielone,
otwierając "Pewex" quasi-narzeczonej.
Malarz z Ukrainy znał się na urodzie,
choć krótko brylował, aktem żal osłodził.
Wietnamczyk chciał oddać ostatnią koszulę,
lecz panna zdążyła złotu Wani ulec.
Czasem według zasług, innym razem - potrzeb,
umiała dziewczyna łzy chłopakom otrzeć.
Po latach zostały ojczyste klimaty
i niedokończone studiowanie świata.
Nielirycznie
Ja nie jestem wcale święta, proszę pana.
Że nieważne? Że pan tylko tak żartuje?
Ale dla mnie ta ironia ciut ograna
i tym razem jej niestety nie kupuję.
Pan się smuci? Pan zamiary miał uczciwe?
Ha, strategia niedobrana zbyt szczęśliwie.
Zażegnajmy może konflikt jasnym piwem.
Pan nie pije? Chyba nawet się nie dziwię.
Ja uwielbiam bursztynowy płyn od zawsze.
Pana zdaniem nie powinnam się przyznawać?
Abstynentki, według pana, są ciekawsze,
a alkohol to zły nałóg, nie zabawa?
Powiem krótko: Żegnam! Nie do zobaczenia!
A więc jednak pan nie wierzył, że nieświęta
i szczerości pan w ogóle nie docenia.
Proszę zmykać i uważać na zakrętach!
|